Zatkało mnie.
Poważnie, oniemiałam.
Lethal na mnie nie patrzył. To dobrze, bo nie wiedziałam co ze sobą zrobić. Mój wzrok błądził po otoczeniu, a mój umysł szukał najodpowiedniejszej odpowiedzi. W końcu po chwili ciszy nic nie wymyśliłam i poszłam na żywioł. Nie chciałam, by to milczenie jakoś źle odebrał.
- Więc Lethal. - zaczęłam. - To.. miłe. Schlebiasz mi. Ale... Nie wiem, czy ja coś takiego czuję.
Odważyłam się spojrzeć mu w oczy. Jednak on ciągle miał je zamknięte - ba, chyba zacisnął powieki.
- Przepraszam. - naszły mnie wyrzuty sumienia. Zaczęłam paplać jak najęta. - To nie to, że nic do ciebie nie czuję. Nie jesteś dla mnie zwykłym psem... Ale po prostu nie jestem do siebie przekonana... Może to wyjdzie w praniu, tak, pewnie tak będzie...
- Ej. - walnął mnie łapą. - Rozumiem. Masz do tego prawo...
- Nie. - przerwałam mu. - Nie rozumiesz. - położyłam się naprzeciw niego, wpatrując w oczy. - Jestem skomplikowana. Nie rozumiem sama siebie, więc tym bardziej nie zrozumie mnie ktoś z zewnątrz. Nie znasz prawdziwej mnie, tak naprawdę to zakochanie może tobie przejść, kiedy mnie odkryjesz...
- Ale to nie jest moje widzimisię. - zaprotestował.
Zamknęłam oczy. To mnie przerasta.
- Chcę spróbować. - wyszeptałam, niezbyt pewna czy naprawdę wydobyłam z siebie głos.
- Słucham? - zdziwił się. - Chcesz spróbować z miłością?
Nie chciałam mu tego tłumaczyć. Zwyczajnie na to lałam.
- Tak. - powiedziałam po prostu.
Lethal?
Haha, to do psa teraz należy decyzja...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz